
Wosk pszczeli – służy do woskowania nici. Woskuje się po to, żeby była trwalsza i żeby ją ochronić przy szyciu. Wosk zespala nić ze skórą. Po każdym przeciągnięciu na wosku zostaje ślad. I zawsze, ale to zawsze, przypominają mi się wtedy stare studnie w małych miastach Włoch.
Tam wodę wybierano wiadrami na linie, a nie kołowrotem, jak u nas. Tysiące rąk i tysiące lin z wiadrami zostawiły ślady na kamiennej cembrowinie. Tak wygląda czas.

Włochy, San Gimignano. Ślady na cembrowinie studni zbudowanej w 1273 roku. Dwieście lat przed urodzeniem Cecylii Gallerani i niemal tyle samo przed urodzeniem Giocondy. Cembrowina, którą widać na zdjęciu pochodzi z 1346 roku. W sumie to nie studnia, ale cysterna. Rozległa struktura pod całym placem zbierała i filtrowała deszczówkę z placu i dachów, wybieraną potem przez mieszkańców. Dlatego place były w całości utwardzone. Tak samo działały wszystkie studnie w Wenecji.
W miastach z historią prawie zawsze można znaleźć w centrum najstarszej dzielnicy jakieś miejsce publicznego poboru wody i (przy okazji) publicznego prania. Warto poszukać i przyjrzeć się jaki ślad zostawiły wiadra stawiane w tym samym miejscu przez setki lat.
Zaskakująca jest powtarzalność gestów. Wypolerowany kamień tam, gdzie sięgający po wiadro opierali dłoń. Wgłębiony stopień tam, gdzie stawiano stopę.
Portugalia, Ericeira. Na płytach ulicy przy cembrowinie woda zbiera się w kałużach tam, gdzie większość ludzi przystawała czekając, aż woda się naleje. Ciężkie wiadra, cebry i dzbany wytarły zagłębienia na cembrowinie.

Włochy, Colle di Val d’Elsa. Pompa ręczna w mieście, które położone jest na wysokim wzgórzu. Zbudowana w 1372 roku.
Przy studniach i kranach organizowano przemyślne, analogowo inteligentne systemy rozprowadzania wody, przepusty dla stopniowych płukań. Rozdzielano baseny, odpływy. Wyobrażam sobie, że panowała swoista etykieta dotycząca tego, co, w jakiej kolejności i w którym basenie prano.
Portugalia, Ericeira

Francja, Saint-Paul-de-Vence. Po lewej basen z parapetem do prania.
Ergonomiczne parapety do prania, zagłębienia do odłożenia mydła powtarzają się w wielu krajach, zadziwiająco podobne do siebie. Pralnie na powietrzu, przy wypływie wody. Łatwiej było tam zanieść pranie niż przynieść (i wynieść) wodę do prania i płukania. Wody bieżącej brakowało, nie było jej pod ręką, nie było jej pod dostatkiem – do mycia, do gotowania, do zmywania, do prania. Często płynęła z cystern, które zbierały deszczówkę (w Wenecji, w Dubrowniku).
Francja, Saint-Jean-Cap-Ferrat. Baseny do prania, parapety wyposażono w swoiste mydelniczki, bo mydło zsuwało się z ukosu pełniącego funkcję tary. Każda mydelniczka ma odwodnienie – jej brzegi są w najniższym miejscu przerwane.

Monaco

Pralnia w Villefranche sur Mer. Działała od 1907 do lat 90. XX wieku. Miała 30 metrów długości i suszarnię na dachu. W małych, wysokich, stłoczonych na wzgórzu domach nie było ani instalacji ani miejsca na pranie.
Woda i pranie to była sprawa kobiet, często dziewczynek. Przedsięwzięcie, operacja logistyczna i wielki trud.
Grecja, Cyklady

Portugalia, Lizbona, ujęcie Chafariz de El-Rei. Poniżej to samo miejsce dzisiaj.
Na górnym zdjęciu zwróćcie uwagę jak wytarte są metalowe pręty służące do oparcia naczynia. Dziewczynki są boso.
Te miejsca, kiedyś wypełnione rozmowami a dzisiaj osobliwie opuszczone, były miejscem spotkań, plotek, gazetą i internetem w jednym. Chwilami radości w życiu wypełnionym niekończącym się, przyginającym plecy do ziemi wysiłkiem. Ciężką pracą, po której nie pozostał żaden ślad oprócz przetarć na cembrowinie.

Portugalia, Lizbona, Chafariz de El-Rei
W tym linku dokument o historii cystern.
A tu o cysternach w Wenecji, tu w Dubrowniku.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...