Ta torba powstała przez filiżankę. Czarną ze złotym środkiem. Ciemna matowość zewnętrza i światło w środku.
Długo zastanawiałam się nad konstrukcją i nad maksymalnym uproszczeniem formy. Skóry były wystarczająco intensywne – tłoczone, złote, kwieciste.
Na początku konieczne było odnalezienie raportu, żeby pionowy szew był niemal niewidoczny i podążał w naturalnych wgłębieniach. Dzięki temu zabiegowi torba nie ma żadnych pionowych cięć ani szwów zawiniętych do środka. Nic nie zakłóca kwiatowego tłoczenia. Przebieg ukrytego szwa można prześledzi na zdjęciu poniżej – biegnie w dół od niedużego wierzchołka po prawej stronie. Zdjęcie po kliknięciu można powiększyć.
A po drugiej stronie żadnego łączenia nie ma 🙂
Górny brzeg torby przebiega zgodnie z kwiatowym tłoczeniem. Cięty do krawędzi i stebnowany fakturowo.
Po to by wzór nie był odcięty przy dnie złożyłam dno kopertowo więc poziomych szwów również nie ma.
Ta torba to ćwiczenie z formy bardziej niż z funkcji, ale nie można odmówić jej pewnych praktycznych cech :-).
W tej torbie wszystko można łatwo znaleźć. Złota skóra działa jak lustro i lampa oświetlając zawartość skąpaną w blasku.
W środku kieszeń na zamek została wszyta niżej, żeby obciążona nie przeważała torby i była ukryta przed niepowołanym dostępem.
Podszewka wewnętrznej kieszeni w szerokie czarno białe pasy to dalekie echa weneckich arlekinów, chińskich szaf i szachownic Eschera.
Torba szyta w 100% ręcznie, bez użycia maszyny, metodą rymarską, dwoma igłami i woskowaną nicią lnianą.